Można powiedzieć tak: kiedyś ludzie mieli prawdziwe życie, przygody, dramaty, miłości. Nasze biografie nie są już takie ciekawe, a jeśli pojawi się powód, by znów się stały porywające, to nikt nie będzie ich spisywał (bo niebo zamieni się w ogień). Igor Newerly był pisarzem, który przeżył mnóstwo interesujących rzeczy, a do tego napisał udane książki. Urodził się w 1903, a umarł w 1987. Akurat, żeby wziąć osobisty udział w większości afer XX wieku, ominął go tylko upadek ZSRR.
Złożyło się tak, że postanowiłem wyjechać do Polski północno-wschodniej, bo nigdy tam nie byłem (!). Przestrzeń nieznana jest płaska, każdy punkt równie interesujący. Gdzie pojechać? Co poznać? Użyłem biogramu Newerlego do wytyczenia ośmiu etapów Newerliady 2022.
Dzień pierwszy: Warszawa ➡
Skwer Newerlego mieści się przy Warszawskiej Kolonii Mieszkaniowej na Żoliborzu, gdzie pisarz wstawiał okna i pomieszkiwał z Bierutem. Sporo tu po nim zostało: drzewa i krzaki, trawnik, kamień. Bardzo dobry monument, może najlepszy. W trakcie zwiedzania socjolożka A. Palęcka opowiadała mi o konsekwencjach rewolucji obyczajowej.
Po wyjeździe z Warszawy silnik zaczął mruczeć jak wyjęte z kniei zwierzę: opuszczaliśmy znajome ziemie. W Lublinie spotkałem literata G. Jędrka, który mówił mi o nadziejach związanych z rewolucją obyczajową. Byłem jedynym gościem w ogromnym hotelu, co martwiło gospodarza.
Dzień drugi: Lublin ➡
„Chłopiec z Salskich Stepów” (1948) to opowieść o niezwykłych losach lekarza, z którym Newerly dzielił pryczę w obozach na Majdanku i Auschwitz. Muzeum było zamknięte, więc wszedłem bez biletu, padał śnieg z deszczem. Pomnik Wiktora Tołkina i przestrzeń obozu zrobiły na mnie ogromne wrażenie.
Obiad zjadłem w restauracji Stylowa (PSS Społem) w Białej Podlaskiej. Szacowny przybytek, polecam. Deszcz śnieg i grad przestały padać, gdy zajechałem do Mężenina nad Bugiem: akurat, by wejrzeć na ruiny pałacu. W międzywojniu mieściła się tu Spółdzielnia Kultury Polskiej i Wczasów Letnich, a na górce przez budynkiem leżakowali masoni. Wśród nich Janusz Korczak ze swoim uczniem i sekretarzem Igorem Newerlym. Sympatycznie!
Mężenińskie słońce odsłoniło jeszcze jedną ciekawostkę: od auta odpadł tłumik. To wyjaśniało sportowy dźwięk silnika. Nastawiłem kurs na mechanika w Hajnówce, a po drodze minąłem czołg i żołnierzy.
Dzień trzeci: Hajnówka ➡
Przy wjeździe do puszczy zatrzymała mnie policja: „Prawo jazdy z Częstochowy, rejestracja z Grochowa. Interesujące. Czego szuka pan w Białowieży?”. Odpowiedziałem: „Żubra”. To on:
Newerly dzieciństwo spędził w Puszczy Białowieskiej i poznał dwóch carów: przedostatniego i ostatniego. Później został bolszewikiem, ale nie dlatego. Zwierzę przedstawione na zdjęciu nie jest żubrem z tamtych czasów, tylko reprodukcją. Oryginał stoi w Spale nad Pilicą, gdzie widziałem go zeszłego lata.
Naprawione przez najlepszego na Podlasiu majstra auto zawiozło mnie do wsi Kostry-Litwa. Tutaj ukrywał się przed nazistami wspomniany wyżej lekarz z Majdanka. Niestety, nie spotkałem nikogo, kto powiedziałby mi, w którym domu to było. Zagrody pobudowano nowe. Wizyta wzruszyła mnie.
Ruszyłem przez Łomżę do pogańskiego ołtarza pod Białą Piską, ale dotarłem po zmroku, padał deszcz i bałem się wjechać/wejść do lasu.
Dzień czwarty i piąty: Ruciane-Nida ➡
W mazurskim Zgonie znajduje się dom twórczy Zofii Łapińskiej oraz jej partnera Igora Newerlego. Dom jak dom, jak ktoś ma to mu fajnie. Poszedłem do lasu nad jezioro Mokre, gdzie mżyło, a leśnicy wyżynali drogę do ścinki. Były też raniuszki, kruk, żaba i dwa owady. W Mrągowie spotkałem poetę F. Matwiejczuka, który opowiedział mi o przemianach poezji. Wieczorem nad drogą była mgła, więc jechałem bardzo powoli z otwartymi oknami i było mi przyjemnie.
Następnego dnia pojechałem do Wilczego Szańca, gdzie ma miejsce akcja dramatu obyczajowego „Dancing w kwaterze Hitlera” (1968). Dziewczyna chce zaliczyć gostka, ale ten ma problemy z samooceną (jest biedny). Sytuację wykorzystuje stary Niemiec. Czy to opowieść o zwrocie klasy średniej ku zachodniej kulturze? O tym, że wyzwolenie kobiet wzmocniło klasową selekcję w dobrze partnera? Może. Film nie ma związku z tematem podróży, służy za przerywnik. Byłem też na granicy polsko-rosyjskiej: nic tam nie było.
Dzień szósty: Bartoszyce ➡
Po zakończeniu drugiej wojny prawie jedna trzecia dzieci w kraju potrzebowała pomocy: lekarskiej, psychiatrycznej, domu, jedzenia, czegokolwiek. W „Archipelagu ludzi odzyskanych” (1950) Newerly opisuje spotkanie z wojennym sierotą, który żył ze zbierania runa leśnego. Pisarz odstawia go do założonego przez Robotnicze Towarzystwo Przyjaciół Dzieci ośrodka wychowawczego w Bartoszycach. Tam młody ziomek zaczyna stanowić o sobie, pomaga szerzyć oświatę i staje się konkretnym obywatelem. Tak powinno być: socjalizm dla dzieci.
Bartoszyce są bardzo przyjemnym miastem i jedynym na trasie, gdzie mogłem zjeść śniadanie w lokalu, a nie fasolę z puszki w aucie.
Dzień siódmy: Stegna ➡
Na cmentarzu żołnierzy radzieckich pod Braniewem niektóre nagrobki są nowe, z podobiznami różnych smyków, którzy zginęli w walce z faszyzmem 70 lat temu. To również było wzruszające.
Pojechałem też na koniec Mierzei Wiślanej: jest tam prywatna posiadłość i stada dobrze odżywionych dzików. Mierzeja to nie płaska łacha, tylko długa góra: spore zaskoczenie. W ogóle te północne ziemie są pagórkowate, nie tak to sobie wyobrażałem. Opuszczone pałace, młyny i murowane stodoły sprawiają wrażenie, że zbudowali je giganci, a dzisiejsi ludzie nie są zdolni do obsługiwania tej infrastruktury.
Dzień ósmy: Włocławek ➡
Kiedy na początku „Pamiątki z celulozy” (1952) chłopi płyną przez Wisłę do Ameryki, to płyną tak naprawdę do włocławskiej fabryki celulozy. Newerly przeprowadził półroczne badania etnograficzne, a treść rozdziałów konsultował z robotnikami: czy wydarzyły się naprawdę [zgodnie z poglądem, że „fikcja jest prawdziwsza od faktów”]? Zaakceptowali wszystkie.
Książka opowiada, jak organizowali się i gromili burżuja. Czerwony sztandar zawieszony na kominie fabryki celulozy imienia Juliana Marchlewskiego był ponoć największy w regionie. Po transformacji operowała tu duchologiczna firma TOP-2000, a dziś produkuje się papier toaletowy. Komin zburzono, a na gruzowisku spotkałem sarnę. W centrum miasta jest pomnik Ludziom Pracy i jedyna w Polsce ulica Związków Zawodowych, całkiem fajna.
Newerliada miała zawinąć się w Legionowie, gdzie w koszarach wojsk balonowych Newerly stracił nogę i wszystkie wyżej opisane przygody przeżył bez niej. Protezę kupił na Nowym Świecie: w miejscu ówczesnego ortotyka mieści się dziś sklep ze skarpetami. W swojej autobiografii (1986) nie wspomina, że był inwalidą – bo nie był. Byłem już kiedyś w Legionowie, mam to w dupie, absolutnie przeziębiony i zmęczony pojechałem do domu.
Wyszło na to, że podróż przebiegała przez ziemie odbite, zabite i odzyskane. Nie taki był plan, ale widać tak musiało być. Biografie ludzi bywały ciekawe, bo żyli w czasach wojen i awantur. Lepiej zwiedzać ich ślady, niż być interesującym trupem. Do tanich hoteli warto zabierać zatyczki do uszu, bo ludzie są nieznośni.
W osiem dni przejechałem 2000 kilometrów i spaliłem 160 litrów skroplonego gazu petrochemicznego (LPG). Bardzo mi się to wszystko podobało, było emocjonujące i ciekawe.
Tak przemija mój czas, a Twój przeminął właśnie razem z moim. Dziękuję!