Jak już onegdaj pisałem, natknąłem się na intrygującą książeczkę „A Pickle for the Knowing Ones; or Plain Truths in a Homespun Dress” Timothy’ego Dextera. Postanowiłem ją przetłumaczyć (jako „Pikiel dla Wiedzących, czyli Proste Prawdy w Zgrzebnej Szacie”). Pracę rozpocząłem w 2018, a zakończyłem w grudniu 2021.
Nie jest to długa publikacja, lecz raz – straciłem pliki (później je nawet znalazłem), a dwa – przez większość czasu mi się nie chciało. Gdyby policzyć dni pracy, byłoby znacznie krócej, mniejsza zresztą o to, przejdźmy do rzeczy.
Pytanie 1: Jak to zrobiłem?
Sednem wyzwania, jakie przed sobą postawiłem, było „poprawne” „przełożenie” „błędów” Dextera. Był to bowiem człowiek o barwnej biografii i równie interesującym stylu. Popatrzmy na fragment księgi pierwszej:
What is a presedent answer A king bonne partey the grat has as much power as A king & ort to have it & it is a massey he has for the good of mankind he has as much power as Any king for grat ways back there must be A head sum whare or the peopel is Lost Like wild gees when they Lous the head gander two Leged wants A head if fore Leged both & 2 Leged fouls the Name of presedent is to please the peopel at Large the sound souts best Now in the south give way the North the North give way to the south or by & by you will brake what falers be wise or keep the Links to gether and if you cant A gree Consoalated to a kingly power for you must keep to gether at the wost hear it labers ye les see there is so many men wants be the all offesers & Now sogers poor king Every day wants A bone sum more than other the king cant Live without the feald wee have had our turne grat good father Addoms turne & turne A bout Rest Easey you all will be pleased with the present king give time all did I say Now but the magor part fore fifths at least
Co widzimy? Brak znaków przestankowych. Brak podziału na zdania. Dużo wielkich liter. Bezpardonowa ortografia i gramatyka. W zasadzie trudno powiedzieć, o co tutaj chodzi. Ja wiem, o co. Dexter wykłada tu swoją teorię władzy: jedynie skonsolidowana w osobie króla bądź prezydenta jest w stanie powstrzymać stan wojny każdego z każdym.
Rozpocząłem od ambitnej decyzji, że przełożę książkę na język końca I RP, czyli czasu życia Dextera. Punktem odniesienia była mi „Rada dla literatów, sedentaryuszów Y tych wszystkich, którzy przywiązanemi do urzędu swoiego, pracami rozumu zdrowie swoie wycieńczaią” Pierre’a Tyssota z 1774 (przekład x. Joachima Karwowskiego). Doradczy charakter „Rady dla literatów” odpowiada zamierzonej funkcji „Pikla”, czyli uświadamianiu gawiedzi co do spraw ważnych i zwłoki niecierpiących. Zakazałem sobie używania litery „j”, a następnie wprowadziłem do tekstu błędy inspirowane błędami oryginalnego „Piklem”. Był to przekład prymitywno-wstępny:
Czem iest presedent odpowiedź Królem bonne partie wałki ma tak dużo władzy iak Król & mósi mieć & ma on litoźć dla dobra ludzkości ma tak dżo władzy iak Iaki król z dawnycz chasów dla dobra szystkiego musi być Psze wodziciel gdzie albo ludzie się Gubią Iak dzikie gęsi które Zgupia gensiora
Nie podobało mi się. Próbowałem dalej.
Drugie podejście nazwałem przekładem błędno-eksperymentalnym. Ideą przewodnią było dla mnie zachowanie błędnego zapisu poszczególnych wyrazów, a przy okazji rozszerzenia błędności na wszystko, co podejdzie. Słowa WIELKIMI LITERAMI zapożyczyłem od współczesnych internetowych wariatów, do tego napchałem literówek:
Kim jest presedent odpoweic Krolem bonne part wijelki mial tyle wadzy co Krol & nalezao mu & byl litosściw laskaw dla luckosścij tyle mial wadzy co Inny karzden krol trzewiei zas musi byc woc albo sie lucie POGUBIO Yak gansi bes gansiara
Ciężko. Dexter popełniał błędy w wyrazach angielskich, w których miało to sens, jednak błędny zapis tych wyrazów w języku polskim nie był przekonujący. Dla przykładu, „grat” [great] zapisywałem w powyższym fragmencie jako „wijelki” (w poprzedniej wersji jako „wałki”). Nie sądziłem, by ktokolwiek popełniał błąd w zapisie słowa „wielki”, bo jego zapis dość wiernie odpowiada brzmieniu (skrócony zapis „great” jako „grat” jest zrozumiały). Efekt drugiego podejścia jest nieczytelny i oglądanie go nie sprawiło mi przyjemności.
Co powinienem był zrobić? Potraktować „Pikla” jako wypowiedź, a nie tekst. Dexter zapisuje rzeczy tak jak je mówi: bonne partey [bonaparte], they lous (they lose), many men wants be the all offesers & Now sogers [many men want to be all officers and not soldiers]. Tekst jest nieczytelny, ale jest wymawialny: kiedy go przeczytać na głos, sens daje się odnaleźć i można go zwrócić do tekstu. Dowiedziałem się o tym dość późno, akurat na finalny przekład: mówno-lokalny.
Skoro mówimy, to inspiracją stały mi się gwary środkowej Polski, szczególnie sieradzka, bo do Łęczycy miałem daleko. Z rodzinnych stron zapożyczyłem „sś”, „se”, „-o”, „-e” i kilka innych sposobów mówienia, za które obniżono mi w podstawówce ocenę z recytacji wiersza. Nawet zapis słowa „wielki” jako „wielgi” ma sens w tej okolicy. Wyobraziłem sobie Dextera nie jako eksperymentatora-analfabetę, ale garbarza z Pajęczna, który zrobił fortunę w Radomsku, a swoje teksty słał częstochowskim drukarzom. Za tym wyobrażeniem poszło upraszczanie: postanowiłem, że tekst będzie możliwie zrozumiały w ramach swej niezrozumiałości. Niech tekst płynie jak Warta przez Gidle:
Kim jest Presedent odpowieć Krulem bonne part wielgi miał tyle władzy co Król y nalezało mu się y był litościw łaskaw dla luckości miał tyle władzy co każdy Inny król dawniey zaś musi być wudz albo się ludzie Pogubią Iak gensi bez gensiora
Mam wrażenie, że trafiłem w cel, który sobie ustanowiłem: tekst jest chaotyczny w formie pisemnej, natomiast w formie mówionej nabiera sensu. Brakujące w zapisie znaki interpunkcyjne uzupełnia montowany fabrycznie w człowieku automat dykcyjny.
Ktoś mógłby powiedzieć: a przecież Dexter nie był Polakiem? Chuj mnie to obchodzi.
Inne decyzje translatorskie dotyczyły nazw, miar i pozycji, które nie miały swoich odpowiedników w języku polskim (albo ich nie znalazłem). Dexter używa miar takich jak „tun of silver”. Waga tuńczyka w srebrze? Kto wie, ile to było? Kto tego dziś w ogóle dojdzie? Pomijam.
Pytanie 1½: Jak tłumaczyć poetę-laureata?
Dexter najął sobie poetę-laureata, Jonathana Plumera Juniora, który pisał mu pochwalne wiersze. Jedno z wydań „Pikla” zawierało utwór tegoż zamieszczony w „Providence Phoenix” z okazji wizyty Dextera w grudniu 1804. Leci on tak:
LORD DEXTER is a man of fame, Most celebrated is his name; More precious far than gold that's pure, Lord Dexter live for evermore. His noble house it shines more bright Than Lebanon's most pleasant height, Never was one who step'd therein Who wanted to come out again.
Postanowiłem, że zamieszczę go w swoim wydaniu. Wiersz jest formatem mi obcym, próby przekładu nie szły w żadną stronę:
LORD DEXTER to sławny mąż Zna go tutaj nawet wąż ... ech
O wsparcie poprosiłem Filipa Matwiejczuka. Miałem przyjemnostkę napisać posłowie do jego książki, zatem dlaczego nie dokonać wymiany usług. Dokonał on przekładu następującego:
LORD DEXTER to człowiek chwały, W swym imieniu wychwalany; Cenniejszy jest niźli złoto, żyć on będzie aż po wieczność. Jego dom lśni jeszcze jaśniej, Niźli Libanu szczyty jasne; Nigdy nie było tak żeby Ktoś po wejściu wyjść by chciałby.
W moim mózgu pojawia się obraz samochodu na kwadratowych kołach. Jedzie, ale sprawia mu to ogromny wysiłek, a przebył dopiero dwie strofy z piętnastu. Połamanie tych wersów, ich niezgrabność (nigdy nie było tak żeby) – jest dobre i odpowiednie. Łukasz Podgórni powiedział, że tak się „wtedy” pisało. Kiedy? Tak jest teraz napisane i to wspaniałe.
Pytanie 2: po co?
Po rozwianiu ewentualnych wątpliwości dotyczących tego „jak?” przetłumaczyłem „Pikla” pozostaje odpowiedzieć na pytanie „po co?”.
Po to, żeby to zrobić: nie istnieje uzasadnienie zewnętrzne wobec samego czynu. Ale nie tylko. Swego czasu piorunujące wrażenie zrobiła na mnie książeczka „Czyny i myśli doktora Faustrolla, patafizyka” przełożona przez Jana Gondowicza, wcześniej jeszcze fenomenalne tłumaczenie „Władcy pierścieni” Jerzego Łozińskiego, a niedawno „Zhuangzi” Marcina Jacobego. Chciałem zrobić coś podobnego: móc napisać tekst, w którym tłumaczę decyzje translatorskie. Udało się, dziękuję, choć to oczywiście nie koniec przygody i na tokarkę zamontowałem kolejne materiały.
Książeczka „Pikiel dla Wiedzących” ukazała się nakładem Oficyny „Dar Dobryszyc” i można ją zamówić przez Internet.
Dodatek: Pikiel polski
Jednym z elementów pracy nad „Piklem” było przygotowanie przekładu „poprawnego w sposób poprawny”, tzn. przekładu na współczesny język polski. Sztuka powinna zrozumiała. Pomyślałem, że warto takiego bryka podać do książki, a do niego jeszcze surówka przypisów.
Kim jest prezydent? Odpowiedź: królem.
Bonaparte Wielki miał tyle władzy, co król1. Należało mu się, był litościwym i łaskawym władcą. Każde stado musi mieć przewodnika, inaczej ludzie gubią się jak gęsi bez gąsiora. Dwunogie bestie potrzebują kierunku dokładnie tak samo jak głupcy i zwierzęta. Ludziom współcześni wolą tytuł prezydenta.
Ludzie z południa – ustępujcie tym z północy, a północ niech da przejść południu – albo całość pęknie. Bądźcie rozważni i trzymajcie lejce mocno, a jak nie umiecie sami, to obierzcie wodza. Słuchajcie mądrych, nie zadręczajcie się myśleniem.
Niestety, władca nie ma łatwego życia, gdy każdy chcę być oficerem, żaden żołnierzem. John Adams dał tu dobry przykład2. Zresztą nie martwcie się, będziecie zadowoleni z obecnego króla.
Ostatecznie jednak nie zamieściłem go nigdzie. Może dodam w drugim wydaniu (lol).