Czego nauczyła mnie Panda

Spacer z psiną to czas szczególny.

Oczywiście tylko, jeśli potraktujemy go poważnie. Poważny spacer jest pierwszą rzeczą, jaką robi się rano, trwa przynajmniej godzinę, przebiega przez tereny zielone, pies ma czas dla siebie, a człowiek tylko dla psa.

Spacer nie zalicza się do pracy ani wypoczynku. Często męczy. Niczego nie produkuje i nie przynosi. Trudno powiedzieć coś więcej o tych różnych spacerach, niż „byłyśmy z Pandą na spacerze”. Sam nie pamiętam, co się działo. Trzeba było tam być.

Nie ma efektów, ale zachodzą przemiany.

Wolna psina podejmuje decyzje, wybiera, gdzie chce pójść i co chce zobaczyć. Staje się dzięki temu osobną osobą, która ma preferencje i obyczaje, a nie jest tylko samochodzikiem na sznurku.

Panda pochodziła z krakowskiego placu Nowego i uwielbiała jeść zapiekanki z asfaltu. Walczyłem z tym, aż zrozumiałem, że to jej osobista osobność. Od tego czasu co wieczór obchodziłyśmy lokalne kebaby sprawdzić, czy komuś nie wypadł kawałek, który mogłaby zjeść. Ludzie, którzy ją spotykali, witali się z nią i cieszyli, o co bywałem zazdrosny, ale cóż, osobistością Pandy było przynoszenie radości.

Duże decyzje powstają z wielu drobnych myśli rozłożonych w czasie.

W trakcie spaceru myślałem – nawet jeśli nie miałem na to ochoty, nie miałem wyjścia – a po powrocie, kiedy Panda odsypiała wyprawę, przerabiałem te pomysły na inne rzeczy. Czasem po prostu przerabiałem siebie, na przykład, żeby lepiej godzić się na osobności innych. Sam stawałem się przez to osobą.

Taki proceder trwał 12 lat, prawie 1/3 mojego życia, prawie dziesięć tysięcy godzin spacerów. Co można zrobić przez dziesięć tysięcy godzin? Zostać mistrzem w chodzeniu na spacery.

W księstwie Wei żył Dongmen Wu. Gdy zmarł mu syn, nie rozpaczał. Szef służby zapytał:

Twojej miłości do syna, panie, nikt na świecie nie mógłby dorównać. Dziś syn umarł, a ty, panie, nie rozpaczasz. Jak to możliwe?

Kiedyś nie miałem syna – odparł Dongmen Wu – W czasie gdy nie miałem syna, nie rozpaczałem. Dziś mój syn umarł. Jest tak jak wtedy, gdy go nie miałem. Czemu więc miałbym rozpaczać?

Prawdziwa księga pustki (VI, 12)

Z każdą osobą spędzamy trochę czasu, a później znów jesteśmy sami albo same. „Jest tak jak wtedy, gdy ich nie mieliśmy”. Nie jest to jednak zupełnie takie samo.

Staram się zachowywać w sobie osobność bliskich. Wdrażanie we własne życie ich mądrości jest praktyką pamiętania: zadaniem żywego jest lepsze życie. Osoba odchodzi, piesek zasypia po długim spacerze, a ja przerabiam przemyślenia na coś innego.

Otóż pierwsza rzecz, jaką robi się danego dnia, jest najważniejsza. To priorytet.

Na następne brakuje czasem siły, czasu albo motywacji. Panda nauczyła mnie (między innymi, o czym innym razem), że zaraz po śniadaniu trzeba iść na spacer. Sprawy świata mogą poczekać. Najlepiej robić to z psiną, ale jej brak nie powinien być wymówką. Jeśli najważniejsza część dnia jest wolna, to pozostały czas też taki bywa.

Dobrze było mieć Pandę.

Panda śpi z Tomkiem